Cieszę się, że wróciłem!

Pierwszy raz w historii Komatsu w Polsce stanowisko Prezesa spółki objął Polak, Marcin Grześkowiak.
O nowej funkcji, wyzwaniach branży i firmy Komatsu Poland, porozmawiał z redaktorami Pośrednika Budowlanego, Jackiem i Janem Barańskimi. 

 

 Zajmował Pan wysokie stanowisko w zarządzie utworzonej przez Sumitomo Corporation firmy Tecnosumit North-East. Zdecydował się Pan jednak na powrót do Polski. Proszę się nie gniewać, ale zapytamy, czy nie jest to krok wstecz w Pańskiej karierze?

– Z Komatsu Poland odchodziłem jako Dyrektor Generalny, teraz objąłem stanowisko Prezesa Zarządu. Chociażby z tego powodu nie traktuję swego powrotu jako kroku wstecz. Wprost przeciwnie, chciałem wrócić do Polski i chętnie przyjąłem stanowisko Prezesa Zarządu Komatsu Poland. Uczyniłem to z prostego powodu - czuję się mocno związany z firmą i wiem, że mam jej wiele do zaoferowania.

Tecnosumit North-East powołano do życia aby, w oparciu o model Polski, skopiować sprawdzone rozwiązania na innych rynkach kontrolowanych przez Sumitomo w Europie: Finlandii i w Krajach Bałtyckich. Rozumiemy, że cel ten został zrealizowany?

– Podstawowym celem powstania Tecnosumit North-East było wzmocnienie wizerunku marki Komatsu w pięciu krajach, od Polski przez Litwę, Łotwę i Estonię, aż po Finlandię. Działając wspólnie osiągnęliśmy więcej, znacznie łagodniej przeszliśmy przez niezwykle trudny dla całej branży rok 2022. Jako Tecnosumit North-East mogliśmy korzystać z sił i środków nie jednego, ale pięciu rynków. To znacznie zwiększało nasze możliwości. Uważam, że nasze działania przyniosły dobre efekty. Komatsu pokazało siłę potwierdzając swą wiodącą pozycję na dojrzałym i niezwykle wymagającym rynku fińskim. Naszą domeną jest tam branża górnicza. Zyskaliśmy też w Krajach Bałtyckich pod względem udziałów rynkowych. Sięgają one nawet trzydziestu procent, co jest ewenementem na skalę europejską. Wdrażając nowatorski model działania dołożyliśmy również cegiełkę do rozwoju polskiego rynku.

W jakiej kondycji odnalazł Pan Komatsu Poland po swoim powrocie do Polski?

– To zupełnie inna firma niż ta, do której trafiłem w roku 2013. Wówczas Komatsu Poland przeżywało bardzo trudny okres, a ja jako Dyrektor Aftersales przyszedłem do firmy z misją odbudowy zaufania klientów i kontrahentów, ustabilizowania funkcjonowania sfery posprzedażowej. Wszyscy wiemy, że właśnie ten obszar przynosi najwięcej zysków, a w Komatsu Poland bywało z tym różnie. Tak czy inaczej, Komatsu Poland wróciło na właściwe tory. Przez dekadę spółka zrobiła kolosalne postępy. Dziś jest jedną z najlepszych, jeżeli nie najlepszą w Europie spośród dystrybutorów Komatsu. Stała się swoistym wzorcem, ważną częścią całej europejskiej i światowej sieci. Komatsu Ltd. potwierdza to swymi ocenami uznając, że to właśnie Komatsu Poland ma najlepiej zarządzane struktury aftersales w Europie.

Rozmawiamy o Komatsu w Europie i w Polsce. A jak przedstawia się sytuacja koncernu na świecie?

– Komatsu, podobnie jak konkurenci, musiało i musi nadal zmagać się z wieloma przeciwnościami. Nikt się nie spodziewał, że przyjdzie nam funkcjonować w tak trudnych czasach. Nikt nie może być pewien, co spotka nas w najbliższej przyszłości. Sytuacja jest niezwykle dynamiczna, z prawdziwą gonitwą wydarzeń mamy do czynienia nie tylko w Europie, ale też na Bliskim Wschodzie, w Azji i w Stanach Zjednoczonych. Trudny pod względem problemów w łańcuchu dostaw dla całej branży rok 2022, Komatsu Europe zakończyło wzrostem udziałów rynkowych. Tendencja została utrzymana także w kolejnym roku. To pokazuje siłę produktu, ale także globalnej sieci dystrybucji.

Dobre tendencje dotyczą także Europy i Polski?

– Na naszym kontynencie Komatsu zyskuje sobie coraz mocniejszą pozycję. Europa to szczególny obszar ze względu na obowiązywanie całego szeregu regulacji rynkowych czy ograniczony popyt na nasze największe maszyny, ale także tutaj Komatsu dzięki swym działaniom odnotowuje stały wzrost. Komatsu Poland w tej podróży przypada rola pasażera – nie na wszystko mamy wpływ, ale staramy się aby nasze przedsięwzięcia wpisywały się w ogólną strategię koncernu. Oczywiście niebagatelne znaczenie ma dla nas i naszych Klientów to, jak się rozwinie sytuacja na Ukrainie, zwłaszcza po wojnie, gdzie za naszą wschodną granicą będzie największy plac budowy w tej części świata. Do tego dochodzą problemy lokalne, takie jak choćby inflacja czy wysokie koszty finansowania. Przed nami mnóstwo wyzwań ale też sporo możliwości. Głęboko wierzę w to, że potrafimy je wykorzystać. Objęcie przeze mnie funkcji Prezesa Zarządu Komatsu Poland stanowi jasne przesłanie dla wszystkich: Japończycy oddają spółki w ręce lokalnych managerów tylko, jeśli te są mocne, stabilne i gotowe do wzrostu. Każdy z naszych pracowników wie, że firma ma potencjał i jasno sprecyzowany plan działania. Będzie go konsekwentnie realizować, a dzięki temu się rozwijać.

Komatsu w skali światowej bije się zawsze o pozycję lidera. Dlaczego tak nie dzieje się w Polsce?

– Zawsze powtarzam, że największym przekleństwem dla ekspansji Komatsu w Europie, również w Polsce, jest niemożność sprzedaży na wielką skalę maszyn, w produkcji których firma jest światowym potentatem. Mowa tu oczywiście o sprzęcie dla przemysłu wydobywczego. Pozycja lidera światowego rynku maszyn budowlanych jest wypracowywana w krajach, w których pracują największe maszyny, prawdziwe giganty: koparki, ładowarki, wozidła. Z oczywistych względów popyt polskiego rynku na taki sprzęt jest ograniczony. Nie zaniedbujemy innych segmentów rynku ale tutaj graczy jest wielu i konkurencja spora.

A konkretnie?

– Rynek się zmienia, staje się dojrzalszy. Rosną potrzeby i oczekiwania Klientów. Proszę zauważyć, że jeszcze do niedawna liderem rynku określano tego z dystrybutorów, który najwięcej sprzedawał. Dziś obowiązują inne kryteria. Dotychczasowy model funkcjonowania przechodzi do historii. To, co jeszcze kilka lat temu określano mianem rewolucji, dziś stało się oczywistością. Transakcja sprzedaży to tylko swoiste „uchylenie furtki”, dające początek współpracy z nabywcą. W jej trakcie przez cały czas trzeba mu proponować kompleksowe rozwiązania umożliwiające optymalizację procesu eksploatacji maszyny. Chodzi o to, by była ona maksymalnie produktywna.

Dziś sprawnie funkcjonujący dział sprzedaży, doradztwo techniczne i prężny, dobrze wyposażony serwis nie robią już na nikim wrażenia. To standard…

– Oczywiście oferują to wszyscy, ale Komatsu Poland ma ambicje i możliwości, by czynić to najlepiej. W tym celu wykorzystujemy nowoczesne technologie, nie tylko tylko te stosowane w procesach produkcji, także pracujemy z koncepcją „inteligentnego placu budowy”, maszynami autonomicznymi, modelowaniem 3D itp. Mamy w grupie startup technologiczny, który wprowadza do Europy najnowocześniejsze światowe technologie. Rozwój firmy, poszerzanie oferty to proces, który tak naprawdę nigdy się nie kończy. Przyszłość należeć będzie do tego, kto potrafi zyskać przewagę. Proszę zauważyć, że w perspektywie dekady możemy znaleźć się w sytuacji, w której większość maszyn otrzyma napęd alternatywny. Będzie to miało istotny wpływ na obsługę Klientów, zmieni sposób działania serwisu. Być może dystrybutorzy stracą 70-80% dochodów z usług serwisowych. Naturalnie nie oznacza to, że zamkną warsztaty i pozwalniają mechaników. Będziemy jednak zmuszeni znaleźć inne źródła zarobku.

Co sądzi Pan o „śladzie węglowym” w fazie produkcji jako decydującym kryterium wyboru maszyny? Czy o zakupie decydować będzie ekologiczność procesu produkcji, a nie parametry i zalety danej maszyny?

– Ograniczenie śladu węglowego to konieczność, dlatego Komatsu, jak i pozostali producenci, dąży do zeroemisyjności, szczególnie w Europie. Uważam, że wspomniane kryterium wyboru maszyny nie stanowi większego problemu. Z biegiem czasu i tak rozwiąże się on samoistnie. Nabywca nie będzie zastanawiał się, którą z maszyn wyprodukowano w bardziej ekologicznych warunkach i która jest mniej uciążliwa dla środowiska. Wszystkie będą musiały spełniać określone standardy zarówno jeżeli chodzi o proces produkcji, jak i eksploatacji. Tym samym, rozważając zakup maszyny, nabywca będzie kierował się znów kryterium wydajności.

Upatruje Pan przyszłość napędu maszyn budowlanych w elektryfikacji? Czy to realna alternatywa dla królującego na placach budowy poczciwego Diesla?

– W przypadku mniejszych maszyn elektryfikacja jest dobrą alternatywą. Nie może być jednak mowy o prawdziwej elektryfikacji bez wprowadzenia systemowych zmian. Brakuje nam niezbędnej infrastruktury, regulacji prawnych i zachęt, które dadzą impuls rozwoju. Mimo wszystko obserwujemy stopniowy wzrost zainteresowania alternatywnymi układami napędowymi. To także wyzwanie dla konstruktorów Komatsu poszukujących odpowiednich rozwiązań skutecznego zastąpienia silnika Diesla również w większych maszynach.

Jakoś jednak o tym cicho. Wasi konkurencji wprost przerzucają się zapowiedziami nowych rozwiązań…

– W Komatsu decydujący głos mają inżynierowie, a nie marketingowcy. Dlatego liczą się dla nich nie zapowiedzi, ale faktyczne działania polegające na wprowadzaniu nowych technologii, starannie dopracowanych, takich, które można wykorzystać komercyjnie. Ich użytkownik musi być przekonany, że nie jest królikiem doświadczalnym, a stosowanie nowinek technicznych w codziennej pracy, nie jest sztuką dla sztuki. To coś, co przynosi wymierne korzyści, po prostu się opłaca. Komatsu jest liderem innowacji. To niezaprzeczalny fakt. Japończycy jako pierwsi zaoferowali w pełni funkcjonalny system telematyczny, jako pierwsi wprowadzili do powszechnego użytku napęd hybrydowy i maszyny inteligentne.

Czy nie odnosi Pan wrażenia, że w pędzie do innowacji znajdujemy się pod coraz większą presją czasu?

– To prawda. Przez ostatnie pięć lat wiele czasu spędzałem na lotniskach, w samolotach czy hotelach. Pandemia oprócz wielu problemów i strat przyniosła także jeden, dość zaskakujący efekt. Okazało się, że niekoniecznie trzeba spędzać trzy dni w podróży, by złożyć godzinną, kurtuazyjną wizytę kontrahentowi. Niektóre sprawy udaje się załatwić na odległość.

Stajemy jednak przed nowym dylematem. Czy zyskany czas spożytkować na potrzeby zawodowe czy może na odpoczynek, nabranie sił do pracy?

– Staram się być zawsze najwydajniejszym pracownikiem jednocześnie nie zaniedbując życia prywatnego. Uważam też, że pracuje się także po to, by mieć pieniądze na atrakcyjne spędzenie urlopu. Lubię aktywnie spędzać czas, choć przyznaję, że ciągle mi go brakuje. Nie ma na przykład mowy, by w tygodniu po pracy spakować do bagażnika deskę i wyruszyć z Warszawy na Hel…

Tym bardziej dziękujemy, że znalazł Pan czas na tak długą rozmowę…

– Cała przyjemność po mojej stronie.

 

Z Marcinem Grześkowiakiem rozmawiali Jacek i Jan Barańscy (Pośrednik Budowlany) 




Szybki kontakt
Zadzwoń do nas Poproś o ofertę Zamów serwis
Formularz kontaktowy
Napisz do nas
RODO i Obowiązek informacyjny Więcej
Dziękujemy, Twoja wiadomość została wysłana.
Formularz kontaktowy
Wynajmij maszynę
RODO i Obowiązek informacyjny Więcej
Dziękujemy, Twoja wiadomość została wysłana.
Newsletter
Zapisz się na newsletter Komatsu Poland i otrzymuj najnowsze informacje o naszej ofercie oraz promocjach.
RODO i Obowiązek informacyjny Więcej
Dziękujemy za zapisanie się do newslettera.
Formularz kontaktowy
Napisz do nas
RODO i Obowiązek informacyjny Więcej
Dziękujemy, Twoja wiadomość została wysłana.